wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 8


Przez całą drogę powrotną James robił mi kazanie na temat magii i Angeli. Nie chciało mi się go specjalnie słuchać, więc ukradkiem wzięłam słuchawki i włączyłam sobie muzykę.
  • Siostrzyczko, to było nie miłe z twojej strony – powiedziała swoim chamskim tonem Alex i wyjęła mi słuchawki z uszu.
  • Spójrz na siebie, ty wcale chamska nie jesteś, czyż nie siostro?
Odwróciła się z miną w stylu „foch” i nie odzywała się. James już miał dosyć naszego dziecinnego zachowania więc też się już nie odzywał. Criss pewnie pomyślał, że jesteśmy jakieś nienormalne, dlatego pożegnał się i poszedł do domu. Gdy już wróciliśmy, James kazał nam przygotować obiad.
  • Widzisz co narobiłaś swoim zachowaniem? - rzuciła Alex
  • Ja? To ty narobiłaś zamieszania swoją arogancją.
  • Arogancją? To ty założyłaś słuchawki gdy James chciał ci powiedzieć jaka jesteś niedorozwinięta.
  • ZAMKNĄĆ SIĘ! - z pokoju krzykną James. - NIECHE MI SIĘ JUŻ WAS SŁUCHAĆ, JAK CHCECIE SIĘ KŁUCIĆ TO WYNOCHA Z DOMU!
Zamurowało nas, jeszcze nigdy w życiu James nie krzyczał tak na nas, musiał być rzeczywiście wściekły na nas. Fakt, nasze zachowanie było dziecinne. Na przynajmniej czułam skruchę, nie wiem jak moja siostrzyczka.
  • Widzisz coś narobiła? - szepnęła Alex.
  • Cicho, nie dziwie się Jamesowi, kłócimy się jak niedorozwinięte dzieci.
  • Masz racje... siostrzyczko.
Kontynuowałyśmy nasz obiad, ale nagle za oknem zobaczyłam coś niepokojącego. Cała banda „psów” w tym Angela, szła jak jakieś wojsko. Wybiegłam szybko na taras zobaczyć wszystko dokładnie. Angela ze swoim ojcem stali na samym początku, cała banda kierowała się w stronę cmentarza. Nigdy nie widziałam tylu osób tej samej rasy. Nie miałam kompletnie pojęcia o co chodzi, ale obiecałam sobie, że dam na razie sobie spokój z rozwiązywaniem zagadek.
  • Zaczęło się.- usłyszałam za sobą głos Jamesa.
  • Co się zaczęło?
  • Wojna
  • Co?! Jaka znowu wojna, o co chodzi?
  • Wszystko w swoim czasie.
  • Jakim znowu czasie, już się zaczęło a ty o jakimś czasie mi tu gadasz.
  • Choć za mną.
Zeszliśmy po schodach na sam dół domu. Muszę przyznać ze jeszcze nigdy tam nie byłam, ale cały czas myślałam, że tam jest piwnica. Zobaczyłam ogromną pustą salę jak na w-f tylko, że pod ziemią. W rogu stała wysoka szafa ( nie to nie do Narnii). James wyciągnął z szuflady samurajski miecz, który był strasznie podobny jak w jednym filmie, ale to raczej niemożliwie żeby to był ten o którym myślę.
  • Wow, skąd go masz?
  • Pewien aktor mi go dał w prezencie jak odchodził z filmu.
  • Identyczny miał Yu Kanda z D- gray man.
  • No właśnie to ten aktor- szeroko uśmiechną się.
Zrobiłam wielkie oczy. Wiedziałam ze James ma dość dobre znajomości, znał rodzinę królewską czyli moich rodziców, ale nie wiedziałam, że zna nawet Yu Kande. Uwielbiałam go, Ciekawe czy w rzeczywistości jest też taki ponury jak w filmie. Pewnie tak.
  • Idź po swój miecz i zaczniemy lekcje walki.
Pobiegłam szybko do swojego pokoju. Ku mojemu zdziwieniu Alex bawiła się moją bronią.
  • Co ty robisz debilko? Chcesz się pokaleczyć?
  • Pff mówi to ta, która umie walczyć.
  • Oddaj mi go.
  • A jak nie to co mi zrobisz?
  • Alex , nie wydurniaj się, James na mnie czeka.
  • Ojej, rozmawiać się z tobą nie da.
  • Lol, nie dziwie ze lubiła cię Angela, jesteście takie same.
  • Nie poniżaj mnie, to było dawno.
  • Ale taka prawda, ok, oddasz mi moją własność?
  • Nie.
  • Alex nie denerwuj mnie.
  • Ah już dobrze, już dobrze. Masz.
Szybko pobiegłam na dół, James był pewnie zły znowu na mnie, ale to niestety nie moja wina że mam tak rąbniętą siostrę.
  • Przepraszam ale Al...
  • Nie tłumacz się, siadaj obok i skup się.
Usiadłam na piętach jak Japonki. Podniosłam broń do góry, tak samo jak on.
  • Skup się, spróbuj przenieść manę na miecz, tak żeby zapłoną, tylko go nie podpal...
  • yyy, boje się, ze coś pójdzie nie tak, mogę spróbować na kartce papieru czy coś w ten deseń?
  • Nie, bo to twoja broń do której się przywiązałaś.
  • No... dobra spróbuję.
Zamknęłam oczy, próbowałam się skupić ale coś mi nie szło. Rozpraszał mnie dźwięk elektryczności który rozwalał różne przedmioty. Alex, podpale ją kiedyś...
  • Nie denerwuj się na swoją siostrę, jak będziesz się na nią denerwować to ona będzie robić wszystko żeby wyprowadzić cię z równowagi. Skup się.
  • Jak mam się skupić przy takim hałasie, jestem kotem więc słyszę lepiej niż ty.
  • Dlatego powinnaś walczyć z tym i się jeszcze bardziej skupić.
  • Co za facet...- pomyślałam, ale być może i ma rację.
Znowu zamknęłam oczy. Próbowałam „nawiązać kontakt” z bronią. Poczułam jakby mocne ciepło. Otworzyłam oczy, udało się.
  • Bardzo dobrze, teraz „wyłącz” czar i spróbuj zrobić to samo ale szybciej.
  • Ok.
Próbowałam zrobić to samo, ale bez zamykania oczu. Gdyby nie Alex, zrobiłabym tak za pierwszym razem, ale no co zrobić.
Przez 20 min przesyłałam i odsyłałam manę z broni. Za każdym razem szlo mi coraz lepiej i szybciej.
  • Rewelacja, jeszcze później poćwiczysz, trzymając miecz w jednej ręce, na polu walki nie ma czasu na aktywacje swojej broni.
  • No rozumiem.
  • Ok, teraz poćwiczymy samą walkę. Przyjmij pozycję gotową do walki.
Podniosłam miecz pionowo tak jak to na filmach często jest.
  • No dobrze, nauczę się blokować, jak ktoś atakuje , zawsze musisz przechylić tak miecz żeby...
  • Wiem wiem, na filmach to widziałam.
  • Dobra przekonajmy się.
Zaatakował z prawej strony ale ja szybko zablokowałam.
  • Noo, więc wiesz o co chodzi. Ale musisz być szybsza.
  • Nie da się.
  • Da się, tylko trzeba chcieć.
  • eh...
Zaatakował bez uprzedzenia, obroniłam się i próbowałam sama zaatakować, ale się obronił i wytrącił mi broń z rąk.
  • Jak ty to zrobiłeś?
  • Też cię tego nauczę.
Wzięłam miecz z podłogi, pobiegłam w stronę Jamesa, skoczyłam żeby zrobić atak z góry ale ten szybko odskoczył.
  • Hym, ciekawe, ale nie rób tak bo jeżeli przeciwnik stoi przodem i też ma miecz to może cię „nadziać” i jesteś już martwa.
  • Ok zapamiętam to.
Zaczęliśmy walkę, dobrze mi szło, atakowałam i broniłam się, odskakiwałam w tył żeby się bronić. James był zawodowcem w walce, pewnie to nie wszytko na co go było stać, ale to tylko „próbna” walka. Próbowałam przesłać manę na broń, lecz James specjalnie mi w tym przeszkadzał. Po kilku próbach w końcu udało mi się „zapalić” miecz i zauważyłam, że ciężej się nim walczy, ale z większą siłą.
  • Bardzo dobrze ci idzie, na dzisiaj koniec. Jutro poćwiczymy z twoją siostrą.
  • Z nią? Ale ona jak zwykle będzie się popisywała swoja głupotą.
  • Zobaczymy, porozmawiam z nią.
Poszłam na górę, w całym naszym pokoju było pełno szkła.
  • Ogłupiałaś dziewczyno już do reszty?
  • Ćwiczę swoje umiejętności.
  • Ale to nie w taki sposób, powinnaś się zrobić coś pożytecznego a nie tylko rozwalać żarówki.
  • Tak a co na przykład?
  • Nie wiem, na pewno porozmawiać z Jamesem i poprosić go o jakieś lekcje.
  • Spoko, wyluzuj siostra.
Nie chciało mi się już z nią kłócić więc wyszłam z pokoju. Wzięłam miecz i przesyłałam znowu manę tak jak obiecałam. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Angela ze swoja bandą szli na cmentarz. Poszłabym tam to sprawdzić ale byłam za bardzo zmęczona.