wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 21

Gdy wyszliśmy z jeziora, zrobiło mi się... ciepło. Popatrzyłam na resztę mojej grupy, chyba tez byli zaskoczeni bo nie odczuwali zimna.
- Rzuciłem zaklęcie, żebyście mi się nie przeziębili, nie mam kasy na leki. - powiedział James, który szedł przed nami.

- No tak, gdybyś miał kasę to pewnie byś tego nie zrobił - droczyłam się.

Lekko odwrócił w moją stronę, ale zaraz znowu patrzył przed siebie.

Szliśmy przez las, słonce zaczęło już wschodzić. Przedzierałam się przez paprocie i gałęzie, odrapałam sobie przy tym nogi. Modliłam się żebyśmy tylko nie natrafili na jakiegoś niedźwiedzia. Nagle coś zaszeleściło. Spojrzałam się w tamtą stronę ale okazało się, że to tylko wiewiórka. Odetchnęłam z ulgą. Siostra zauważyła, że się trochę boję, chyba coś knuła.

W końcu się znaleźliśmy na łące pełnej czerwonych maków. Stała tam drewniana chatka, jak tylko ją zobaczyłam pomyślałam " ocaleni". Wyprzedziłam wszystkich i pobiegłam w stronę domku. Zapukałam do drzwi a po chwili otworzyła nam drzwi Edisu.

- W końcu przyszliście, wejdźcie. - odeszła na bok tak by nas wpuścić wszystkich do środka. Był tam tylko jeden pokój połączony z kuchnia. Znajdowały się w pokoju dwie kanapy na których siedziała reszta ocalałych. Na środku stał stolik.

- Em, cześć - przywitałam się nieśmiało. - Mam do was wiele pytań, ale to nie teraz. Chciałabym z wami współpracować, i może znaleźć pozostałe koty, które ocalały. Król psów wypowiedział nam wojnę. - Nie pamiętałam jak ma na imię ojciec Angeli. - Pomożecie w tej wojnie?

Wszyscy wysłuchali i patrzyli po sobie. Edisu jako dowódca odezwała się pierwsza

- Oczywiście, że wam pomożemy, nawet jest to nasz obowiązek. Obawiam się jednak, że może być nas zbyt mało by pokonać armie psów. - odwróciła się do swoich. - Od dzisiaj wyruszamy na poszukiwania naszych rodaków, i chyba nawet wiem gdzie ich szukać.

Spojrzałam się na nią z niedowierzaniem.

- Wiesz gdzie jest reszta? - zapytałam, a ona odwróciła się z powrotem do mnie.

- Widzę, że jesteś mało poinformowana o naszej rasie, sama nie wiem co się z tobą działo później - Spojrzałam na nią z nadzieją, że może w końcu dowiem się o mojej przeszłości.

- Opowiesz mi o tym?

- Oczywiście, może wyjdziemy? - zaproponowała a ja pokiwałam twierdząco głową. Wyszłyśmy same z chatki, przechadzałyśmy się po polanie.

- Wiec od czego by tu zacząć- zastanowiła się.

- Najlepiej od samego początku.

- Zaczęło się to wszystko gdy miałam 6 lat. Nasz kraj był naprawdę niesamowitą krainą. Wszystkim żyło się dobrze, twój ojciec naprawdę był dobrym królem. Urodził się Ernest miał być następcą tronu lecz 2 lata później urodziły się dwie bliźniaczki czyli ty i Alex. Zasada w naszym kraju była taka: nie ważne czy chłopak czy dziewczyna będzie następca tronu, ważne jest to kto wyciągnie miecz ze skały. Minęło następne 6 lat gdy do naszego wymiaru przyszły psy. Miałam wtedy 14 lat gdy kazano mi walczyć w obronie kraju. Zaczęła się wojna o terytorium. Twoi rodzice wysłali ciebie i Alex do tego wymiaru by was ochronić.

- A co z Ernestem?- wtrąciłam się.

- Tego nie wiem, myślę, że ukryli go gdzie indziej lub uciekł. Niestety, psy były silniejsze, zabili twoich rodziców i dużo innych kotów, potem zaczęli się bawić w tak jakby obozy koncentracyjne wiec zamknęli i torturowali resztę. Ja z tą grupą, która siedzi w chatce, uciekliśmy z tego wymiaru.

- Jak? I znałaś może Jamesa wcześniej?

- Tak, on znał jedyną metodę ucieczki stamtąd, czyli ten krzyż na cmentarzu, który tak naprawdę służy do teleportowania się.

- I to on nas przeniósł do tego świata? Z tego co pamiętam, byłam tylko ja i Alex przy krzyżu jak się obudziłyśmy w tym wymiarze. On przyszedł po nas i wyglądało to tak jak by nas znalazł.

- Nie wiem jak to było dokładnie.

- Opowiedz mi co wiesz o Jamesie.

- Wiem, że jest czarodziejem i nie należny do kotów co pewnie zauważyłaś po braku kocich uszu. Nie znam jego całej historii. Przybył do naszego kraju tak niespodziewanie jak by wiedział co się kroi, pewnie to przewidział. Był ulubieńcem pary królewskiej , często ich odwiedzał i troszczył się o waszą trójkę przed wojną. Tak jakby był dla was drugim ojcem.

- To czemu mi nie chce opowiedzieć nic o rodzicach o całej historii.

- Nie wiem , może nie chce was zamartwiać.

- Wole wiedzieć co się stało niż żyć w niepewności.

- Spróbuj z nim porozmawiać.

- Próbowałam milion razy i nic...

- Przykro mi. Powiedziałam ci wszystko co pamiętam, pomożemy wam szukać reszty ocalałych, bo było więcej takich grup jak my, jest duże prawdopodobieństwo, że żyją.

- Obyś miała rację, dziękuje ci.

- To mój obowiązek królowo.

- A właśnie, skąd dowiedziałaś się, że zostałam królową?

- Wszystkie koty były o tym powiadomione, większość była na ceremonii koronowania, również ja. - Uśmiechnęła się.

Byłam zszokowana tą rozmową, ale ciesze się, że w końcu wszystko się wyjaśniło.