Nastał już świt. Ledwo otworzyłam oczy już większość osób była ubrana i przygotowana do poszukiwań. Po kilku minutach byłam już gotowa.
- Ruszamy - powiedziałam do wszystkich. Potwierdzili kiwnięciem głowy.
Musieliśmy się przedostać przez las. Mało, jungle co najmniej. Znajdowały się tam prze dziwaczne drzewa z pnączami, nietypowe, wielkie rośliny. Nie było żadnej wydeptanej ścieżki. Przemieszaliśmy ten koszmar już chyba z jakaś godzinę, cale szczęście, że byłam uzbrojona w miecz, który z łatwością przecinał liście i gałęzie plątające się przed oczami. Szliśmy gęsiego, James prowadził bo miał mapę z wyznaczonymi punktami gdzie znajdują się wioski. Byłam tuż za nim, za mną podążała Alex. Nagle coś rozproszyło moją uwagę. Coś poruszyło się w zaroślach. - Pewnie jakieś zwierze - pomyślałam.
- Ewela!- Rozpoznałam głos Edisu. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Ernest leży na ziemi. Podbiegłam z Jamesem i Alex.
- Co się stało?!
- Nie wiem, upadł nagle jak by zemdlał- Edisu była spanikowana. Przyjrzałam się bratu, w jego szyję była wbita strzałka z wystruganego drewna. Po chwili Edisu i James upadli. Poczułam lekkie ukłucie i...
Nie mam pojęcia jak długo byłam nieprzytomna. Moje ręce i nogi były przywiązane chyba do jakiegoś pala. Mogłabym się szybko uwolnić paląc te sznury ale postanowiłam z tym zaczekać. Gdy otworzyłam oczy ukazał mi się koniec ostrej włóczni który był z 2 cm od mojego nosa. Spojrzałam wyżej. Koleś, który trzymał tą włócznie wyglądał jak Indianin. Jego twarz była pomalowana w jakieś czerwone plemienne wzory. Miał ciemniejsza skórę niż ja, ale nie był murzynem. Nawet był przystojny. Uśmiechnęłam się lekko lecz on przytkną ostrze do mojego nosa. Inny podobny do niego Indianin krzyknął coś do niego ale w innym języku którego nie rozumiałam. Odsuną się dzięki czemu mogłam go lepiej zobaczyć. Jego tors ozdobiony był białymi malowidłami, przepasany był jakimś czarnym futrem. Spojrzałam w bok. Wszyscy moi towarzysze byli tak samo przywiązani jak ja, ale dalej byli nieprzytomni. Indianin z włócznia krzykną coś po swojemu. Z drewnianej chatki z słomianym dachem, wyszła młoda dziewczyna. Miała długie różowe warkocze sięgające pasa, na głowie widniała przepaska z piórami, które opadały jej koło twarzy. Miała duże żółte oczy a jej policzki zdobiły czarne poziome kreski. Ubrana była w spódniczkę z futra i krótką bluzkę z jasnego materiału. Zastanawiała mnie jedna rzecz, kolor jej skóry był o wiele jaśniejszy niż innych. Dziewczyna spojrzała na nas, wyglądała na zaskoczoną. Spojrzała na Indianina i powiedziała coś w niezrozumiałym dla mnie języku, on zaś podszedł i rozwiązał mi ręce i nogi, tak samo postąpił z resztą moich towarzyszy. Różowo włosa podeszła do mnie.
- Nie bójcie się, chodźcie za mną.
Nie zdziwiłam się, ona nie była jedną z nich. W chatce było mało miejsca ale wszyscy się jakoś pomieścili.
- Przepraszam was za to cale wydarzenie ale ciesze się, że moi poddani was znaleźli.
- Kim jesteś?- zapytałam
- Pozwólcie ze się przedstawię, jestem Angie mam 17 lat.
- Jak się tu znalazłaś?
- Cóż, gdy byłam mała, moja mama ciężko zachorowała. Jednym lekarstwem to były owoce z drzewa Rainforest. Szukałam tak zawzięcie, że straciłam orientacje w terenie i się zgubiłam, natrafiłam na Rikoko , to ten Indianin co stał przy tobie z włócznia - spojrzała w moją stronę- zaprowadził mnie do tej wioski. Byłam wystraszona na tyle, że na moich dłoniach pojawiło się rażące światło. Wtedy odkryłam że potrafię czarować. Dziki temu światłu, pewna starsza pani odzyskała wzrok. I od tamtej pory uważają mnie tu za wodza i szamankę. Niestety tkwię w tej wiosce od 10 lat. Bardzo chciałabym wrócić do domu, do mamy... choć nie wiem czy jeszcze żyje. Dlatego gdy was zobaczyłam, miałam nadzieje, że wrócę.
- Przykro mi z powodu twojej mamy. Ja i moje rodzeństwo Ernest i Alex - spojrzałam na nich- tez jestem sierotami. Chenie wszyscy ci pomożemy się stąd wydostać. Ale musisz jakoś porozmawiać ze swoim ludem, żeby pozwolili nam tu zostać na kilka dni. Musimy porozmawiać na dość ważny temat dla nas. Kiwnęła głową na potwierdzenie. Byłam rozczarowana
ale tez i zadowolona. Rozczarowana bo oni nie są kotami a zadowolona,
że znaleźliśmy inne plemię.