Weszłam do pokoju Alex i usiadłam na
łóżku obok niej.
- Alex... słyszysz mnie? - nie odpowiadała. Dalej ogarniał ją strach. Spojrzałam na nią ze współczuciem i nie maiłam pojęcia co robić. Podniosłam rękę by poprawić włosy lecz ona nagle odskoczyła ode mnie i zakryła głowę rękami jakby bała się, że ją uderzę. Nie mogłam robić gwałtownych ruchów. Przychodziły mi do głowy okropne myśli np. ze już nigdy z nią nie porozmawiam. Potrząsnęłam głową żeby odgonić myśli i pomału wstałam żeby jej nie wystraszyć.
Poszłam do salonu, przez czerwone
zasłony przebijały się promienie słoneczne. James z Ernestem
siedzieli na kanapie i oglądali tv, chyba jakiś mecz.
- Co u Alex?- zapytał James.
- Bez zmian, podniosłam rękę tylko, żeby poprawić włosy to ona od razu się skuliła jak bym maiła ja uderzyć.
- Nie dziwie się, że się boi- stwierdził Ernest, który jadł popcorn.
- Wiesz coś może na temat tego całego getta?
- Mniej więcej, jak znasz historię o Auschwitz to tam jest mniej więcej coś podobnego.
- Byłeś tam?- zapytałam podchodząc do sofy.
- Jechałem, to było wtedy jak spotkałem ciebie w tym samochodzie. Wożono właśnie wszystkich pozostałych „ocalałych” jak to mówiły psy. - mówił to tak obojętnym tonem, jakby mu nie zależało na tych wszystkich ludziach.
- Rozumiem... Idę do Crissa, dawno się z nim nie widziałam.
- Ok, ale wróć jeszcze dzisiaj.- zaśmiał się James.
- Ha ha ha... śmieszne.
Wyszłam z domu. Jak miło znowu
zobaczyć niebieskie niebo i blask słońca. Niepokoił mnie trochę
zrujnowany ogród, więc pomyślałam, żeby coś z tym zrobić
ale najpierw musiałam iść do Crissa.
Gdy przechodziłam chodnikiem, wszyscy
ludzie patrzyli na mnie z niedowierzaniem. W końcu nie było mnie tu
niby z dwa lata i było przyjęte, że jestem martwa. Przechodziłam
obok mojej szkoły, musiałam mieć niezłe zaległości, ale chyba
nie ma sensu się uczyć skoro moje miejsce jest gdzie indziej. W
końcu miałam już skończone 18 lat więc nie musiałam już
chodzić do szkoły. Był już koniec roku szkolnego więc pewnie
mało kto był w tej szkole. Znając Crissa, pewnie wagaruje w domu
przed komputerem.
Criss mieszkał w niskim bloku
mieszkalnym na przedostatnim piętrze czyli na trzecim. Szybko
wbiegłam po schodach i zapukałam do drzwi. Drzwi otworzyły się,
lecz zobaczyłam jego matkę.
- Witaj, jednak mój syn mówił prawdę, że żyjesz. Wiesz co, nie ma go w domu bo poszedł do ciebie.
- Aha, to dziękuję za informację. Do widzenia.
Musieliśmy się jakoś minąć, tylko
nie wiem jakim sposobem bo do mojego domu prowadzi tylko jedna droga.
Może jeszcze poszedł do sklepu gdy przechodziłam? No trudno, wrócę
do siebie.
Kiedy maszerowałam chodnikiem, minęła
mnie znana mi osoba. Angela. Miała na sobie białą sukienkę. Jak
zawsze nosiła długie blond loki. Spojrzała na mnie tymi ogromnymi
zielonymi ślepiami.
- O, no proszę, ktoś wrócił ze świata zmarłych. Witamy w rzeczywistości.- powiedziała to tym swoim wrednym uśmieszkiem.
- Nie zmieniłaś się, jak byłaś wredna, taka jesteś dalej.- spojrzałam na nią spod byka.
- Oj, co za spojrzenie! Zaczynam się bać. - cofnęła się o jeden krok i położyła rękę na sercu.
- I powinnaś – zniżyłam głos.- Nie mam czasu teraz na dyskusje z tobą.
- Jasne. Widzę, że wracasz od Crissa, co za szkoda że go nie było w domu bo go mijałam. Zostawił cię a może poszedł do innej?
Angela coraz bardziej grała mi na
nerwach. Maiłam ochotę ją spalić, aż w ręce poczułam
mrowienie. Nie mogłam niestety tego zrobić i podpalić jej tych
pięknych loków bo jeszcze by mnie zamknęli. Przeszłam obok
niej obojętnie, żeby ukryć złość.
- Do ZOBACZENIA – usłyszałam jej uradowany głos za sobą.
Był taki piękny dzień, miałam dobry
humor, że też potrafiła to wszystko zepsuć jedna osoba.
Jak już byłam przed swoją furtką, w
ogrodzie zobaczyłam Crissa, który miał w ręce czerwoną
różę. Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Było
niemal podobnie jak wtedy, tylko to ja stałam w ogrodzie a on pod
furtką.
- Hey Criss - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
- Cześć, to dla ciebie - podał mi różę.
- Dziękuję, jest śliczna.
- Chyba obydwoje pomyśleliśmy w tym samym czasie, żeby się odwiedzić.
- Chyba tak. Co u ciebie słychać? Jak w szkole? Dawno mnie tam nie było.
- Nic nowego. Jak zwykle w szkole jakieś przekręty i handel narkotykami.
- To faktycznie, nic nowego.
Zapadła niezręczna cisza. Nie
rozmawiał ze mną tyle czasu więc ciężko mu było rozmawiać.
Zmienił się. Wyglądał teraz bardziej dojrzale, był przystojny i
wyższy ode mnie o głowę. Gdyby jeszcze przyszedł Ernest i James
czułabym się jak jakaś mrówka, którą zaraz by mieli
zdeptać ludzie.
- Może wejdziemy do domu? Co będziemy tak tu stali.
- Ok. A jest Alex w domu?
Umilkłam na chwile.
- I tak i nie.
- Co to znaczy?
- Jest w domu , ale jest zbyt oszołomiona by z nią rozmawiać.
Spojrzał na mnie zdziwionymi
niebieskimi oczami.
- Co się stało?
Zaczęłam mu opowiadać całą
historię, odkąd poszłyśmy pierwszy raz na inny wymiar aż po
dzień dzisiejszy. Słuchał z niedowierzaniem. Chciał wezwać
psychologa lecz zatrzymałam go bo i tak by nic to nie dało.
Weszliśmy do pokoju gdzie siedziała dalej skulona Alex.
- Nie rób gwałtownych ruchów bo ona się boi, a szczególnie nie podnoś ręki. Pewnie ją bili...
Usiadł spokojnie obok niej. Podniosła
głowę, jej wielkie czerwone oczy spojrzały na niego. Zdziwiłam
się bo chyba go poznała. Czyżby już wracała do normy.
- Hey Alex – uśmiechną się – dawno cię nie widziałem.
Rozprostowała nogi, spojrzała na mnie
i zaraz na niego.
- Ewe..la? Criss? - wymamrotała. Z oczu popłynęły jej łzy. - Prze... przepraszam.
- Za co? - zapytałam.
Znowu spojrzała na mnie tylko teraz ze
łzami w oczach. Rozpłakała się. Zrobiło mi się jej strasznie
żal. Criss przytulił ją, ja podeszłam bliżej i usiadłam
naprzeciwko niej.
- Alex, nic się nie stało. To nie twoja wina. Prześpij się, poczujesz się lepiej.
- Nie, chce zobaczyć Jamesa.
- To ja go zawołam. - wstałam i wyszłam z pokoju.
Weszłam do salonu gdzie nadal siedział
James z Ernestem przed telewizorem.
- James, Alex oprzytomniała, chce cię widzieć.
Zerwali się obydwaj, i szybkim krokiem
ruszyli w stronę pokoju.
- POWOLI! Ona nadal się jeszcze trochę boi. - ale oni nadal szli pospiesznie, lecz otworzyli delikatnie drzwi.
- Alex, jak się czujesz?- zapytał spokojnie James.
Na widok Ernesta, skuliła się od
razu. Chyba go nie poznała, w końcu ona prawie w ogóle go
nie widziała w tym zatłoczonym samochodzie.
- Weź wyjdź. - powiedziałam do Ernesta.
- Czemu?
- Ona cię nie pamięta, i się ciebie boi, nie widzisz?
- Cisza! - Podniósł głos James.
Ernest wyszedł z opuszczoną głową.
- Już w porządku Alex? Co się stało?
- Wróciliście po mnie. - uśmiechnęła się.
- Tak, już jesteś bezpieczna.
- Kto to? - wychyliła się i spojrzała na drzwi.
- To był Ernest, twój brat – oznajmił spokojnym głosem.
- Jak to? To ja mam brata? - zdziwiła się i spojrzała na mnie. - Ewela czemu mi nic nie mówiłaś?
- Bo sama nie wiedziałam, dopiero jak ciebie porwali to się dowiedziałam- wyjaśniłam.
- A... Jestem zmęczona.
- Połóż się, może później porozmawiamy- uśmiechnęłam się.
James i Criss wstali i pożegnali ją
wyszli z pokoju.
Ja zostałam jeszcze chwilę i
popatrzyłam na nią ze współczuciem.