wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział 5 - 12 lat później


   Minęło już tyle lat od nagłego przybycia na tą dziwną planetę. Dwanaście lat życia w nadzieii i niepewności. Dużo się nie zmieniło. Chodziłyśmy do tej samej szkoły, Angela przestała się z nami kolegować ,ponieważ jej ojciec tak kazał. Ja i Alex co parę dni uczyłyśmy się magii. Dużo już umiemy, udało mi się w wieku 15 lat jednym ruchem ręki zapalić wszystkie świece znajdujące się w pomieszczeniu. Siostra potrafi pstryknięciem palców włączyć wszystko co działa na prąd. Los tak chciał, że do tego samego liceum trafili wszyscy czyli ja Alex, Criss i Angela. Dzisiaj ukończyłyśmy 18 lat.
  Na dworze była już noc a na niebie świecił księżyc w pełni.W pokoju zapaliłam świeczki., żeby zrobić ciekawy nastrój. Do pokoju wszedł James.
  • Połóżcie się dzisiaj wcześniej spać, jutro wielki dzień.
  • Ta? A co ma się takiego jutro wydarzyć?
  • Zobaczycie.
  • Jak zwykle ta sama odpowiedź, jaka ja głupia, po co się w ogóle ciebie o cokolwiek pytam.
  • Dobranoc.
Zamknął drzwi, popatrzyła się na mnie z ukosa Alex.
  • Co ci znowu jest? Nie możesz chociaż raz być dla niego miła? Co on ci takiego zrobił? Uratował nam życie a ty taka jesteś wobec niego.
  • Może i masz rację, ale wkurza mnie to, że o niczym nie chce nam powiedzieć.
  • Może to i nawet lepiej?
  • Nie chcesz wiedzieć, co się stało naszym rodzicom?
  • Chcę, ale jak mam płakać godzinami i wyobrażać sobie jakieś sceny jak oni umierali , to wolę już żyć w niewiedzy.
  • ... Jak sobie chcesz.
  • Wyluzuj siostra, życie się nie tylko z tego składa. To co się stało już się nie odstanie.
  • No tak...
Położyłam się na łóżku, wzięłam mp3 ze słuchawkami, włączyłam muzykę, akurat leciało Evanescence- My heart is broken. Przed oczami ukazywały mi się wspomnienia z rodzicami, zobaczyłam twarz mamy, czułam na policzkach łzy.
Nastał ranek, była dopiero 6 rano a już usłyszałam otwierające się drzwi.
  • Dziewczyny wstawać.
  • Czemu? Jest sobota, daj chociaż raz pospać.
  • Potem się wyśpicie, teraz to coś ważniejszego niż spanie.
  • Boże dlaczego...
  • Nie mieszaj w to Boga, wstawaj Ewela.
  • Nie chce mi się, idź z Alex gdziekolwiek masz iść.
  • Sama Alex nie może iść, wstawaj!
Nasuwało mi się na język jedna riposta, ale przypomniały mi się słowa Alex i się powstrzymałam.
  • Dobra już idę...
Zwlokłam się z łóżka, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Po jakiś 15 min byłam już gotowa, ubrałam się w czerwoną spódniczkę i czarną bluzkę na krótki rękaw.
Gdy weszłam do kuchni, siedziała tam Alex i James, tak jak zawsze, ona była pierwsza.
  • No nareszcie, ileż można się ubierać siostrzyczko.
  • Nie twój interes.
  • Hah, co dziś nie w humorze.
  • Jak się kogoś budzi o 6:00 to jak mam mieć dobry humor?
  • A ty kiedykolwiek miałaś dobry humor?
  • Miałam.
  • Hah, ciekawe kiedy.
  • CISZA!- wkurzył się James.- Nie pora teraz na kłótnie, jedźcie to śniadanie i wychodzimy.
  • Spoko.
Chwilę później wyszliśmy na dwór, było ciepło ale pochmurno. James miał na sobie ten sam płaszcz, w którym zobaczyłam go po raz pierwszy na cmentarzu. Zdziwiło mnie to bo nawet nie powiedział dokąd idziemy. Nie pytałam się, bo wiem jaka będzie odpowiedź. Szliśmy przez chodnik, ciągle przed siebie.
30 min później.
Przede mną stał ogromny kościół, zbudowany jeszcze stylem gotyckim.
  • Co to ma znaczyć James?- zapytałam.
Nie odpowiedział. Zapukał do wielkich drzwi, które otworzył zakonnik.
  • W samą porę, zapraszam, wszystko jest już przygotowane.- powiedział.
Wystraszyłam się. Co jest przygotowane? O co chodzi? Weszliśmy do środa. W środku był długi czerwony dywan, po obuch stronach zapełnione ławki, w których siedzieli ludzie z kocimi uszami, czyli tej samej rasy co ja i moja siostra. Na ścianach widniały ogromne okna z witrażami. Szliśmy przez środek kościoła, aż do samego ołtarza przy którym stał zakonnik a obok niego skała, w którą był wbity srebrny miecz w czerwonym kryształem po środku.  
  • Ta która wyciągnie miecz ze skały, będzie nową następczynią tronu i generałem wojska, który wcześniej prowadził Arthur.
Arthur? Przecież mój ojciec miał tak na imię. Dlaczego nie wiedziałam ,że on był Królem?
  • Alexandro zaczynaj.- powiedział James.
Pierwszy raz usłyszałam żeby James się do niej zwrócił po pełnym imieniu.
  • A, ale...
  • Zaczynaj.
Podeszła do skały, chwyciła za złoty trzon miecza, i z całej siły szarpnęła do góry. Nic z tego, miecz nawet nie drgnął. Próbowała ponownie ale również bez skutku.
  • Ewelina teraz ty.
  • Jak Alex się nie udało to mi na pewno też nie.
  • Zobaczymy.
Chwyciłam za trzon i ku mojemu zdziwieniu bez problemu wyciągnęłam miecz ze skały.
Wszyscy co znajdowali się w kościele, wstali i zaczęli klaskać.
  • Mamy nową królową!- krzykną ktoś z „widowni”.
  • Gratulacje Ewela- powiedziała Alex.
  • Dzięki, ale nic z tego wszystkiego nie rozumiem...
  • Co tu rozumieć? Masz władzę.
  • No tak ,ale...
Jak zobaczyłam księdza z koroną w ręku, to mnie zamurowało, byłam pewnie cała czerwona na twarzy, no ale trudno.
  • Wejdź po schodach na najwyższy stopień.- powiedział zakonnik
Weszłam i obróciłam się przodem do ludzi. Ksiądz założył mi koronę na głowę, dał mi berło i jabłko. Dziwnie się poczułam, a szczególnie jak spojrzałam na Alex. W pewnym momencie chciałam jej oddać tą wadzę, ale niestety to nie było możliwe.
Po całej tej koronacji, zdjęłam koronę i pobiegłam szybko do Jamesa, który kierował się w stronę drzwi. Odwrócił się w moim kierunku.
  • Już wychodzisz?- powiedział
  • Idę do domu, coś nie tak?
  • Jesteś królową, dalej chcesz mieszkać w tym skromnym domku?
  • A gdzie mam mieszkać? Chyba mnie tutaj nie zostawisz...
Podbiegła Alex, musiała oczywiście jeszcze coś powiedzieć.
  • Haha, co teraz tak nagle zaczęło ci zależeć na naszej „rodzinie” królowo?
  • Co ci jest Alex? Zazdrosna?
  • Czy zazdrosna czy nie, widzisz jak to jest być odtrącona. Powinnaś teraz mieszkać w pałacu.
  • Nie chce! Chce dalej mieszkać z wami...
  • Przestańcie się kłócić!- przerwał nam James.
Alex zawsze była zazdrosna o wszystko co mam, dlatego mi dogadywała. Nie wiem szczerze mówiąc o co. Teraz pewnie jeszcze bardziej o to, że jestem następczynią tronu po ojcu, ale to przecież nie jest najważniejsze.
  • Możemy wrócić do domu? James, proszę...
  • Oczywiście, jutro ci wszystko wyjaśnię.
  • Nareszcie...

środa, 25 stycznia 2012

Rozdział 4


7:00, zadzwonił mój budzik. Nie chciało mi się wstawać no ale cóż, trzeba iść do szkoły...
  • Pierwszy dzień w szkole Ewela- powiedziała do mnie Alex.
  • Taa, ciekawe jak uczą i mam nadzieję, że będziemy w tej samej klasie.
  • Ja też.
Wyszłyśmy z pokoju. W kuchni czekał na nas James.
  • No jak tam poranne wstawanie?
  • Świetnie ^_^
  • Ciesze się, a u ciebie Ewela?
  • Tak samo jak zawsze...
30 minut później. Wyszliśmy z domu. Na dworze było zimno i ponuro. W końcu zobaczyłyśmy szkołę. Była duża, ściany były jasnoniebieskie. Korytarz był długi a w nim biegało mnóstwo dzieci.
  • Miłej nauki- powiedział do nas James.
  • Dzięki...
Zadzwonił dzwonek, nie wiedziałyśmy do której wejść sali, po chwili podeszła do nas jakaś pani, chyba dyrektorka.
  • Wy jesteście nowe? Nie wiedziałam was tu wcześniej.
  • Tak, Ewela i Alex Darkey
  • Aha, proszę za mną.
Weszłyśmy na pierwsze piętro. Zatrzymałyśmy się przed salą B-38.
  • To tutaj.
  • Dziękujemy.
Weszłam do sali, było tam pełno ławek i uczniów. Na samym końcu siedział Criss, sam.
  • Dzieci, oto wasze nowe koleżanki, Ewela i Alex Darkey.
  • Yyy cześć.- powiedziałam niepewnie bo nie wiedziałam jak się zachować w takiej sytuacji.
Alex znalazła wolne miejsce koło jakiejś dziewczynki, ja usiadłam z Crissem.
  • Heh, mówiłem ze będziemy w tej samej klasie.
  • Mówiłeś, mówiłeś, i bardzo dobrze ^_^
Lekcja była nudna, uczyliśmy się czytać. Byłam zdziwiona, bo ja i Alex czytałyśmy najlepiej z całej klasy, reszta osób składało ledwie litery. Nauczycielka była bardzo tym zaskoczona, wpisała nam od razu po 6 do dziennika. Zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszliśmy na korytarz.
  • Wow, nie sądziłem, że potrafisz tak dobrze czytać.
  • Nie sadziłam, że wy jeszcze tego nie potraficie.
  • No wiesz, w tym wieku mało kto potrafi.
  • Naprawdę? Ja z moją siostrą już umiałam dawno.
Criss popatrzył się na mnie jak by zobaczył kosmitę, dopiero teraz zauważył moje kocie uszy.
  • To jakaś opaska z kocimi uszami?
  • Nie, mam takie od urodzenia.
Zamilkł, chyba go zamurowało.
  • Czym ty jesteś?
Umilkłam, nie wiedziałam co powiedzieć, nie chciałam mu opowiadać mojej przeszłości, i tak pewnie by jej nie zrozumiał, zresztą sama nie wiedziałam co się konkretnie stało.
  • A co? Jeżeli jestem inna to nie będziesz się ze mną kolegował?
  • Nie, nie, Dobra jak nie chcesz nie mów...
  • Szczerze? Sama nie wiem kim jestem, nawet nie wiem co ja tu robie i jak się tu znalazłam.
  • To dziwne.
  • Wiem...
Zauważyłam Alex, rozmawiała z dziewczynką z jej ławki, była niska, miała długie kręcone blond włosy. Zobaczyłam w niej coś dziwnego maiła dziwny kolor skóry, ciemny żółty z brązowymi łatami.
Na jej głowie widniały oklapnięte uszy psa. Podeszłam do nich.
  • Cześć!
  • O a to moja siostra Ewela o której ci mówiłam.
  • Miło mi , jestem Angela - wyciągnęła do mnie rękę na przywitanie.
  • Mi również.
Zaczęłyśmy rozmawiać o szkole, o przedmiotach jakie mamy się uczyć itp. itd.
Po lekcjach wyszłam z Alex, Crissem i Angelą ze szkoły, po drodze zauważyłyśmy faceta o podobnym odcieniu skóry co Angela. Spojrzał się na nas z ukosa i złapał Angelę za rękę.
  • Z kim ty się zadajesz?
  • To moje nowe koleżanki
  • Koleżanki? Masz się z nimi nie zadawać rozumiesz?
  • A, ale dlaczego tato? Są miłe.
  • Nie znasz ich dobrze. Wsiadaj do samochodu i jedziemy do domu.
  • Dobrze...
Czułam się nieswojo w tej sytuacji.
  • Sorry Criss ale musimy szybko biec do domu.
  • Nie ma problemu, na razie.
  • Papa.
Weszłyśmy do domu, od razu pobiegłam do Jamesa.
  • Tato, słuchaj, spotkałam dzisiaj dziwną dziewczynę w szkole. Miała ciemno żółtą skórę w brązowe łaty i psie uszy. Jej tata zabronił się z nami zadawać.
  • Tez ci radzę się z nią nie zadawać.
  • Ale dlaczego?
  • Odpowiedź wyjaśni się sama w swoim czasie.
  • Ty zawsze taki jesteś, nie mogę na ciebie liczyć...
  • Ewela...
Wyszłam z pokoju i trzasłam drzwiami. Jak zwykle coś przede mną ukrywa.

sobota, 21 stycznia 2012

Rozdział 3


Kolejny dzień w tym nietypowym świecie. Alex bawiła się elektrycznością nawet przy śniadaniu. Naelektryzowała całą łyżeczkę, a potem wrzuciła ją do herbaty.
  • Haha herbatka z prądem.
  • W dosłownym znaczeniu.
Zaczęłam bawić się ogniem. Stworzyłam sobie małą kule ognia i przerzucałam sobie ją z jednej ręki do drugiej. W końcu odezwał się czarnowłosy.
  • Zapisałem was do szkoły. Zaczynacie od jutra, dziś was zaprowadzę żebyście wiedziały gdzie to jest.
  • A co to za szkoła?- zapytała Alex.
  • Podstawowa, mam nadzieje ze umiecie już literki.
  • Oczywiście, że tak.
  • No to bardzo dobrze.
Szkoła? O matko, po co to komu? No trudno, trzeba się czegoś nauczyć. Zeszłam z krzesła, przebrałam się w czyste ubrania, żeby być już gotowym do wyjścia. Alex również się przebrała.
Czarnowłosy czekał już przed drzwiami.
  • Jak masz na imię? Nie przedstawiłeś nam się...
  • Przepraszam, mam na imię James.
  • Aha.
Szliśmy przez chodnik, potem skręciliśmy w prawo, było już widać jakiś budynek.
  • To tutaj, będziecie tu chodziły do szkoły.
  • A co z naszymi mocami?
  • O to się nie martwcie, będę was szkolił jak poprawnie używać swoich nadprzyrodzonych umiejętności.
  • O fajnie. Na reszcie coś nowego- ucieszyła się Alex.
Ze szkoły wyszedł Criss, zauważył mnie, więc podszedł.
  • Cześć, będziesz tu chodzić do szkoły?
  • Tak, od jutra...
  • Świetnie, mam nadzieję, że będziemy chodzić do tej samej klasy.
  • Ja też mam taką nadzieję.
Wróciliśmy wszyscy do domu. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać jakiś zeszytów i długopisu, żeby się przygotować na następny dzień. Znalazłam akurat dwa zeszyty i długopisy więc było akurat dla mnie i dla Alex. Bardziej ciekawiły mnie moje moce niż nauka, więc poszłam do Jamesa i poprosiłam go o pierwszą lekcje. Wróciłam z nim do pokoju, na łóżku siedziała Alex.
  • Więc chcecie już dzisiaj zacząć lekcje?
  • Taak!
James wziął świeczki i ułożył je na podłodze w kształcie gwiazdy.
  • Ewela, skoncentruj się na tych świeczkach i spróbuj je zapalić.
Usiadłam na podłodze, zamknęłam oczy i próbowałam zapalić pierwszą świecę. Niestety, całą podpaliłam. Próbowałam drugą, stopiłam połowę świeczki.
  • Rozprasza cię coś?
  • Nie, wszystko w porządku.
  • Spróbuj tą trzecią.
  • No dobra.
Skupiłam się na świecy jeszcze bardziej niż wcześniej. W końcu się udało.
  • Brawo! Teraz lekcja dla Alex.
Mężczyzna wstał i wyszedł na chwile z pokoju. Wrócił z kilkoma żarówkami.
  • Alex, spróbuj je zaświecić, ale nie wszystkie naraz tylko po kolei.
  • Dobrze.
Wzięła pierwszą żarówkę. Z jej dłoni wydobył się ładunek elektryczny, który przechodził na żarówkę. Niestety żarówka pękła. Wzięła następną ale również stało się to samo.
  • Skup się jeszcze bardziej i użyj trochę mniej mocy.
Wzięła kolejną żarówkę, udało jej się. Zasada „ do trzech razy sztuka” w tym przypadku się sprawdziła.
  • Bardzo dobrze. Na dzisiaj koniec.
  • Już? Dlaczego?
  • Co za dużo to nie zdrowo.
  • Eh... no dobra...

środa, 18 stycznia 2012

Rozdział 2


Następnego dnia, gdy się obudziłam, pokój rozświetlał blask promieni słonecznych zza okna.
Wstałam, siostry już nie było w pokoju, pobiegłam szybko do kuchni, gdzie zobaczyłam przy stole, Alex i Jego. Jedli śniadanie i rozmawiali.
  • Cześć Ewela , siadaj i zjedź śniadanie.
  • Nie dzięki, nie jestem głodna
  • Jedź, bo nie urośniesz, popatrz na swoją siostrę, bierz z niej przykład.
  • Dzięki, ale dlaczego jesteś taki troskliwy? Przecież się nie znamy.
  • Utrata pamięci bywa ciężka, ale za niedługo wszystko zrozumiesz.
  • Za niedługo? Ja chce już wiedzieć teraz!- Zamilkł, coś przede mną ukrywał, może wie gdzie są moi rodzice?  
  • Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
  • Czy to tak trudno opowiedzieć teraz?
  • Ale ty niecierpliwa jesteś, Ewela.
  • Kim ty w ogóle dla nas jesteś?
  • Możesz mi mówić tato.
  • Nie, nie jesteś moim ojcem, więc nigdy tak cie nie nazwę.
  • Jak sobie chcesz.

20 min później.
Wyszłam na dwór, zobaczyłam ogromny ogród. Było w nim bardzo dużo białych i czerwonych róż.
Szłam wzdłuż ogrodu, nagle zobaczyłam, że za furtką ktoś stoi i się na mnie patrzy. Pobiegłam więc w stronę bramki. Stał tam chłopiec w wieku 6 lat czyli tak samo jak ja, miał krótkie blond włosy i niebieskie oczy.
  • Cześć!- zawołałam.
  • Cześć...
  • Po co tu przyszedłeś?
  • A tak, przechodziłem, bardzo ładny ogród.
  • Dzięki, jak masz na imię?
  • Criss, a ty?
  • Ewela, milo mi.
  • Mi też.
    Podeszła do nas starsza pani. Spojrzała na Crissa.
  • Choć do domu, ojciec chce z tobą porozmawiać.
  • No dobrze, a będę mógł potem wyjść na dwór?
  • Zobaczymy.
    Przypomniałam sobie rodziców, chciałam do mojego prawdziwego domu, ale to było nie możliwe.
  • Na razie Ewela, może jeszcze się spotkamy.
  • Papa.
    Gdy Criss odchodził zauważyłam, że nie ma on kocich uszu tak jak ja. Zaczęłam się martwić coraz bardziej, gdzie ja tak naprawdę jestem i jak ja się tu znalazłam.
    Wróciłam do domu. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Alex z dwoma naszyjnikami w ręce, był to srebrny krzyżyk z czerwonym kryształkiem w środku, i kluczyk.
  • Tata powiedział, że masz to nosić i nie zdejmować.
  • Tata? To nie jest nasz ojciec, nie nazywaj go tak.
  • Ale on mnie o to prosił, nie jest taki zły za jakiego go uważasz, trzymaj naszyjniki, popatrz też takie mam.
  • Jak to jakiś podstęp to nie będzie z nami ciekawie.
  • Myślę, że on chce nas chronić, będzie dobrze. - uśmiechnęła się.
    Wzięłam naszyjniki i założyłam na szyję, sznurek od kluczyka był trochę za długi ale dało się go nosić. Gdy dotknęłam czerwonego kryształka w krzyżyku, poczułam dziwne ukłucie na klatce piersiowej, i zrobiło mi się czarno przed oczami.
  • Ewela nic ci nie jest?
  • Nie, wszystko w porządku, nie zjadłam śniadania, więc trochę mi słabo.
  • Idź się lepiej połóż, poczujesz się lepiej, poproszę tatę żeby przygotował ci coś do jedzenia.
  • No dobra.
    Położyłam się na swoim łóżku, czułam że mam bardzo ciepłe ręce, nie wiem co się działo ale powoli zaczęłam się martwić, co będzie dalej. Po chwili usłyszałam dzwonienie do drzwi.
  • Ewela masz gościa- odezwał się mój „ tata”.
    Do mojego pokoju wszedł Criss z Alex.
  • Cześć Ewela, słyszałem, że się źle czujesz.
  • Nic strasznego się nie dzieje.
    Alex spojrzała się na Crissa i zaraz na mnie.
  • Znacie się?
  • Tak, od 30 minut, Alex to jest Criss.
  • Hey – przywitała się Alex wyciągając do niego rękę.
    Gdy chłopiec chwycił jej rękę, szybko odskoczył jakby go poraził prąd.
  • Co się stało? Jak ty to zrobiłaś?
  • A, ale ja nie wiem, przepraszam.
    Za drzwiami, nadal stał nasz niby „ojciec” , podsłuchiwał naszą rozmowę. Wszedł do pokoju. Od razu zareagowałam.
  • No dzieci, niestety musicie się pożegnać z kolegą.
  • Ale on dopiero przyszedł. - powiedziałam.
  • Później sobie porozmawiacie, na razie muszę z wami pogadać.
  • O czym? Czy nie możemy w jego obecności.
  • No nie bardzo.
    Chwila ciszy, Criss odezwał się.
  • Dobrze już sobie pójdę. Nie będę zawracać głowy. Na razie!
  • Narka...
     Nie byłam zadowolona, że od tak Czarnowłosy chciał z nami porozmawiać. Podszedł do Alex i wypytywał się jej, czy wcześniej robiła podobne rzeczy z elektrycznością. Alex oczywiście zaprzeczyła. On wyją z półki pod oknem stary globus.
  • Podejdź tutaj i skup się na tej rzeczy, zamknij oczy i podnieś rękę w stronę globusa.
    Alex zrobiła wszystko co jej kazał. Z jej ręki wydobył się prąd. Wyglądał jak błyskawica tylko, że był widoczny dłużej. Globus się rozpadł na kawałki. Wystraszyłam się, ponieważ rozległ się straszny huk. Nagle moje dłonie zapłonęły. Najpierw myślałam, że mam halucynacje, ale na prawdę płonęły.
  • Brawo dziewczyny, w końcu odkryłyście swoje moce! 

    Popatrzyłyśmy na siebie ze zdziwieniem. Jakie moce? O co chodzi? Czy on sobie to wszystko zaplanował? Co z nami będzie?   

wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział 1



Cmentarz.
Otworzyłam oczy, zobaczyłam czarne niebo, z którego padał deszcz. Nie wiedziałam czy żyję, czy to już koniec.
Tuż za mną stał wielki, metalowy, ozdobiony krzyż z czerwonym kryształem, na wskroś przebity strzałą. Wokół niego pięły się białe róże. Nie wiem co się stało, kim jestem i gdzie moja rodzina. Obok mnie leżała moja siostra bliźniaczka, była nieprzytomna.
- Alex, Alex! Obudź się!
Po 10 sekundach ocknęła się, spojrzała na mnie.
- Ewela? Co się stało? Gdzie my jesteśmy?
- Nie mam pojęcia, na jakimś cmentarzu, którego nigdy dotąd nie widziałam.
- Gdzie mama i tata?
- Nie wiem...
- Boję się.
Nagle usłyszałyśmy zbliżające się kroki. Przed nami ukazała się czarna postać. Patrzyłyśmy z przerażeniem, lecz on przykucnął i kazał nam iść za nim. Zszokowane, nie wiedziałyśmy co mamy robić, czy go posłuchać i iść za nim, czy zostać. Jednak Alex wstała i szła na oślep przez mglę, pobiegłam za nią. Po 15 minutach wyłonił się z mgły, ogromny dom. Gdy otworzyły się drzwi zobaczyłam wielki salon a tam pokojówkę, która trzymała w rękach ubrania. Po chwili zaprowadziła nas do pokoju i ubrała nas w sukienki w czerwoną kartkę.
- Siostrzyczko, dlaczego tutaj jesteśmy, czemu ta pani jest taka miła?
- Hymm nie wiem, może nas lubi?
- Ale, ja jej nie znam, nawet z nią nie rozmawiałam.
- Ja też nie.
Pokojówka bez słowa zaprowadziła nas do kuchni, gdzie czekał na nas pyszny rosół. Następnie zaprowadziła nas do naszego nowego pokoju. Gdy przechodziłyśmy ciemnym korytarzem, zobaczyłam uchylone drzwi. W środku stał ten sam mężczyzna, który zabrał mnie i moją siostrę do domu. Był młody, wysoki, miał długie czarne włosy i niebieskie oczy. Zauważył mnie, więc szybko pobiegłam do pokojówki. Weszłam do swojego nowego pokoju, był duży, miał wielkie okno balkonowe, podłoga miała wzór szachownicy, ściany były obwieszone regałami z książkami, na środku pokoju stał mały stoliczek i dwa krzesła, przy ścianie stało łóżko piętrowe. Na suficie wisiał ogromny żyrandol ozdobiony czerwonymi kryształami.
         - Siostrzyczko ja będę spała na górze!
         - Jeszcze zobaczymy. 
         -Ciekawe kiedy przyjdą nasi rodzice?
Umilkłam na chwilę, obawiałam się, że w ogóle już ich nie zobaczę.
       -Na pewno za niedługo przyjdą ^_^
Było już bardzo późno, Alex poszła spać. Położyłam się na łóżku na dolnym piętrze i zastanawiałam się, dlaczego tutaj jesteśmy? Gdzie są nasi rodzice? Co się stało?
Miałam wiele pytań, lecz na żadne nie znałam odpowiedzi.

Główne bohaterki

Głównymi bohaterkami są Ewela i Alex, ich wygląd zewnętrzny nie będzie opisany w opowiadaniu wiec radze najpierw przeczytać to:
Ewela- wysoka i wysportowana dziewczyna. Ma długie czarne włosy z czerwonymi końcówkami, i oczy o kolorze czerwonym.
Alex - wysoka ale bardzo chuda nastolatka. Ma krótkie, ścięte na "boba" czarne włosy z czerwonymi końcówkami, również ma czerwone oczy. 
Bliźniaczki w odróżnieniu od ludzi maja kocie uszy.


Reszta bohaterów będzie opisana.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Trochę o opowiadaniu

Hey, to mój pierwszy blog, więc za błędy językowe lub ortograficzne bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Wszystkie rysunki ( z wyjątkiem obrazka z Crissem w rozdziale 2) są rysowane przeze mnie.
"Cross of war" nie będzie za szczęśliwą opowieścią. Opowiada o dwóch osieroconych bliźniaczkach, które dla bezpieczeństwa zostały przeniesione do innego świata. Historia zaczyna się, jak dziewczynki mają po 6 lat.